Wiele spośród świętych wizerunków, które nas otaczają, jest zwykłym owocem realizacji wizji malarskiej mniej lub bardziej utalentowanego artysty. Z tym obrazem było zupełnie inaczej. W latach trzydziestych ubiegłego stulecia, dokładniej – 22 lutego 1931 roku, sam Jezus objawił się skromnej zakonnicy ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, Faustynie Kowalskiej. W Dzienniczku, w którym na polecenie spowiednika spisywała swoje „zetknięcia się duszy z Bogiem”, opisała tak to spotkanie: „Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus: wymaluj obraz według rysunku, który widzisz z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie. Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja sam bronić ją będę jako swej chwały” (Dz. 47).
Polecenie Jezusa wprawiło s. Faustynę w zakłopotanie. Mimo braku najmniejszych choćby umiejętności plastycznych, bardzo pragnęła być posłuszna wezwaniu. „Maluj obraz Boży w duszy swojej” uspokajał spowiednik, ale Jezus nie pozostawiał wątpliwości co do sensu swych życzeń: „pragnę, aby było Miłosierdzia Święto, chcę aby ten obraz, który wymalujesz pędzlem, (…) był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, ta niedziela ma być Świętem Miłosierdzia” (Dz. 49).
Po wielu trudnościach, niedowierzaniu ze strony spowiedników i przełożonych oraz własnych nieudolnych próbach malarskich, nadszedł wreszcie dla s. Faustyny czas spotkania z ks. Michałem Sopoćką, którego sam Jezus wybrał na promotora Bożego Miłosierdzia. To on, już w Wilnie, dokąd przeniesiono Faustynę, uprosił Eugeniusza Kazimirowskiego, znanego i cenionego, malarza o namalowanie wizerunku. Praca rozpoczęła się 2 stycznia 1934 r. Siostra Faustyna wielokrotnie odwiedzała pracownię artysty, udzielając szczegółowych wskazówek i pokazując błędy. Na prośbę malarza sam ks. Sopoćko pozował do obrazu ubrany w albę przepasaną sznurem, siostra Faustyna ciągle jednak była rozczarowana efektami pracy, a wynik końcowy przyprawił ją o gwałtowny płacz, starannie ukryty w klasztornym odosobnieniu. Z pocieszeniem pospieszył sam Jezus, zapewniając ją, że „nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce mojej” (Dz. 313).
Tak jak samo rozpoczęcie malowania obrazu odwlekało się i napotykało trudności, tak i z jego wystawieniem na widok publiczny przyszło nieco poczekać. Po wielu problemach, wątpliwościach i kolejnych przynagleniach ze strony Jezusa wizerunek został umieszczony w Ostrej Bramie na triduum przed Niedzielą Przewodnią, jakie urządzono na zakończenie Jubileuszu Odkupienia w 1935 r. Uroczystość zgromadziła tłumy ludzi i obietnice Jezusowe zaczęły się realizować. W sam dzień wybrany na Święto Miłosierdzia – wspomina s. Faustyna – „Kiedy się kończyło nabożeństwo i kapłan wziął Przenajświętszy Sakrament, aby udzielić błogosławieństwa, wtem ujrzałam Pana Jezusa w takiej postaci jaka jest na tym obrazie. Udzielił Pan błogosławieństwa i promienie te rozeszły się na cały świat” (Dz. 420).
Tak rozpoczęła się oficjalna obecność wizerunku w kościele wileńskim, niestety dość okazjonalna. Większość czasu obraz pozostawał w ukryciu czy to w ciemnym korytarzu klasztoru Sióstr Bernardynek, czy w kościele św. Michała, gdzie ks. Sopoćko był rektorem, czy (prawie nieznany) w kościele św. Ducha. Poza Wilno kult Miłosierdzia rozszerzał się za sprawą licznych reprodukcji, których w latach II wojny wykonano – w wileńskim laboratorium fotograficznym M. Nowickiego – około 150 tysięcy. Zrządzeniem Bożym, dzięki odwadze i poświęceniu wiernych, pierwowzór dotrwał do czasów obecnych. Dziś budzi coraz większe zainteresowanie, wzmożone przez słowa Ojca Świętego, Jana Pawła II, który – modląc się przed nim w czasie swojej pielgrzymki na Litwę w 1993 r. – przypomniał zebranym Polakom o jego świętości.
W Polsce obraz Miłosierdzia Bożego znany jest powszechnie dzięki reprodukcjom dzieł innych artystów, nie opierających się na pierwowzorze. Wizerunek kaliski stanowi wyjątek. Krótka notka umieszczona na odwrocie jego odbitek fotograficznych informuje, że jest to „drugi pierwowzór, dyktowany przez ks. Michała Sopoćkę”. Jak doszło do jego powstania? Otóż, w 1954 r. ks. bp Franciszek Barda zaproponował ks. Sopoćce ogłoszenie konkursu na nowy obraz Jezusa Miłosiernego, ukazującego się Apostołom w dniu zmartwychwstania i ustanowienia sakramentu pojednania. Spośród zgłoszonych do konkursu prac Artystyczna Komisja Arcybiskupia w Krakowie wybrała wizerunek autorstwa prof. Ludomira Sleńdzińskiego, rektora Politechniki Krakowskiej, namalowany według wskazówek ks. Sopoćki. Obraz przedstawia Zbawiciela wchodzącego przez zamknięte drzwi do Wieczernika. Jego prawa ręka błogosławi patrzącego, a lewa uchyla szatę w okolicy niewidocznego serca, skąd wychodzą dwa promienie – blady i czerwony. W wypadku obu obrazów – wileńskiego i kaliskiego – wymowa teologiczna przedstawienia jest taka, jak zapisała s. Faustyna w swoim Dzienniczku: „blady promień oznacza Wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony oznacza Krew, która jest życiem dusz. (…) Te dwa promienie wyszły z wnętrzności Miłosierdzia mojego wówczas, kiedy konające serce Moje zostało włócznią otwarte na krzyżu” (Dz. 130). Ksiądz Sopoćko, idąc za nauką ojców Kościoła, widzi w nich symbol sakramentów świętych. Blady promień to usprawiedliwienie w sakramencie chrztu i pokuty, natomiast czerwony oznacza pozostałe sakramenty, umacniające i wzbogacające życie Boże w duszy.
W swoich wyznaniach duchowych s. Faustyna zaznacza, że jakkolwiek promienie łączą się ściśle ze sobą, jednak pozostają niepomieszane.
Piątego października 1954 r. Główna Komisja Episkopatu zatwierdziła wizerunek namalowany przez Sleńdzinskiego do kultu w całej Polsce. Tak zaczęła się historia „drugiego pierwowzoru”. W sześć lat później (1960) ks. Michał Sopoćko podarował obraz księdzu biskupowi Zbigniewowi Kraszewskiemu – podówczas wicerektorowi – a później rektorowi Seminarium Metropolitalnego w Warszawie.
W kościele seminaryjnym obraz pozostał do roku 1971, po czym – wtedy już – biskup Kraszewski zabrał go do parafii Bożego Ciała w stolicy, a właściwie do biskupiego gabinetu na tamtejszej plebanii. Taką decyzję wymusiły częste akty wandalizmu wobec innego wizerunku Miłosierdzia, umieszczonego we wspomnianej świątyni. Przysparzało to niemało zgryzoty księdzu Sopoćce, który – choć zadowolony z piękna malowidła – martwił się faktem, że nie odbiera ono czci publicznej. Co jakiś czas pojawiały się wprawdzie propozycje umieszczenia obrazu w którejś z warszawskich świątyń, jednak za każdym razem kończyło się odmową i obraz pozostawał w biskupim gabinecie. Tam też w 1989 r. ujrzał go po raz pierwszy o. Zdzisław Pałubicki, prowadzący rekolekcje w parafii Bożego Ciała. Urzeczony utkwionym w niego spojrzeniem Zbawiciela przez ponad trzy lata ponawiał prośby o przekazanie mu wizerunku. Nie zrażony ciągłymi odmowami „przypuścił atak” na biskupa również na placu św. Piotra w Rzymie w dniu beatyfikacji s. Faustyny, czyli 18 kwietnia 1993 r.
Tym razem hierarcha okazał się bardziej uległy. Po prywatnym spotkaniu w Warszawie, 24 czerwca tegoż roku, w uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela (warto zaznaczyć, że świątynia kaliska nosi wezwanie Nawiedzenia NMP) Jego Ekscelencja osobiście przywiózł obraz do Kalisza. Odprawił Mszę św., wygłosił kazanie i na ręce ówczesnego przełożonego domu zakonnego w Kaliszu, o. Mieczysława Beresińskiego, przekazał wizerunek jezuitom, zobowiązując ich do dbałości o kult Bożego Miłosierdzia. Że obietnicy dotrzymano, możemy przekonać się każdego dnia, szczególnie zaś w drugiej połowie każdego tygodnia, kiedy w kościele odprawiane są nabożeństwa ku jego czci, gromadzące z każdym rokiem liczniejsze rzesze wiernych. Każdego też roku w Święto Miłosierdzia Bożego, czyli w drugą niedzielę wielkanocną, odprawiana jest tradycyjnie Msza św. celebrowana przez ks. bp. ordynariusza Stanisława Napierałę, z wygłaszaną przez niego homilią. 21 czerwca 1998 r. kościół o.o. Jezuitów został ogłoszony pierwszym w świecie Sanktuarium Serca Jezusa Miłosiernego.
Obraz zawieszony początkowo na kotarze w przejściu z prezbiterium do nawy głównej (w związku z pracami konserwatorskimi w świątyni), doczekał się swojego ołtarza i czci publicznej. Spełniło się pragnienie sługi Bożego ks. Michała Sopoćki, wypełniają się też obietnice dane siostrze Faustynie przez Miłosiernego Boga: „Przez obraz ten udzielać będę wiele łask dla dusz, a przeto niech ma przystęp wszelka dusza do niego” (Dz. 570).
o. Zdzisław Pałubicki SJ, Jolanta Delura