Sens, metoda i tło „ogólnego rachunku sumienia” wg Ignacego

„Najważniejszy kwadrans Ignacego” – użyłem tego ogólnego i nieco zagadkowego wyrażenia nie po to, by wzmóc zainteresowanie czytelnika, lecz aby ukazać jak wiele ma on określeń. Ignacy mówi o „examen generale” i „examen particulare”, pobożność chrześcijańska o „rachunku sumienia”, WŻCh o „ocenie”, inni o „modlitwie odpowiedzialności”, czy też o „rozważaniu życia”. Równie dobrze można by też mówić o modlitwie codziennych decyzji, o modlitwie życia, o modlitwie miłującej uwagi – albo właśnie o najważniejszym kwadransie Ignacego. Kiedy Ignacy z uzasadnionych przyczyn skracał inne ćwiczenia, lub nawet pozwalał z nich rezygnować, to obstawał przy „examen”. A gdy zapytano go kiedyś, jak by zareagował na rozwiązanie Towarzystwa Jezusowego, odpowiedział, że po kwadransie byłby znów całkowicie spokojny i odzyskałby równowagą ducha! Zamierzał tak wykorzystać czas „examen”, by potem móc w spokoju ducha przyjąć zniszczenie dzieła swego życia.

Uczyć się szukać Boga we wszystkich rzeczach

  1. Próba zrozumienia „examen generale” w świetle różnych określeń

Pierwszym naszym krokiem ku zrozumieniu „examen generale” będzie zwrócenie uwagi na jego różne nazwy, z których każda mówi o nim coś istotnego.

Examen w rzymskim języku prawniczym oznacza równowagą ramion wagi, na których waży sią sztaby kruszcu. Jeśli tej równowagi brak, ważony kruszec trzeba oczyścić, by osiągnął swoją pełną wartość. W Examen chodzi więc o równowagą: o wewnętrzną równoważność ze szlachetnym kruszcem woli Bożej.

Examen oznacza także przewód sądowy, w którym oskarżony dowodzi swej niewinności, a więc wykazuje, że jest w zgodzie z tym co właściwe, z prawem.

Ojcowie Kościoła używali tego słowa pisząc o męczennikach i kandydatach do chrztu – a więc stosując je w opisach sytuacji, w których człowiek jest sprawdzany, oczyszczany, a jego życie porównywane z wolą Bożą.

Później słowo „examen” stosowane było do mnicha, który poświęcił się Bogu. Oznaczało w danym wypadku sprawdzian, w którym ktoś wobec całego świata ofiarował to, co w nim najgłębsze, najwewnętrzniejsze – zarówno nienaruszoną wiarę i czystość serca, jak i grzechy.

Wspólne wszystkim tym określeniom jest to, że examen jest procesem, w którym ujawnia się, co jest dobre, a co złe, to, co szlachetne odróżnia się od tego, co nieszlachetne.

Przedstawmy „examen generale” Ignacego (por. CD 43), tzn. „ogólny rachunek sumienia w celu oczyszczenia się i lepszego odbywania spowiedzi” (CD 32), jego własnymi słowami:

Punkt 1. Dziękować Bogu, Panu naszemu za otrzymane dobrodziejstwa.

Punkt 2. Prosić o łaskę poznania grzechów i odrzucenia ich precz.

Punkt 3. Żądać od duszy swojej zdania sprawy od godziny wstania aż do chwili obecnego rachunku. Czynić to przechodząc godzinę po godzinie lub jedną porę dnia po drugiej, a najpierw co do myśli, potem co do słów, a wreszcie co do uczynków, wedle tego samego porządku, jak to było powiedziane przy rachunku szczegółowym (examen particulare).

Punkt 4. Prosić Boga, Pana naszego, o przebaczenie win.

Punkt 5. Postanowić poprawę przy Jego łasce. Odmówić „Ojcze nasz”.

Celem examen particulare („rachunek szczegółowy”, por. CD 24 nn.) jest uwolnienie się od negatywnych postaw, które się u siebie dostrzegło. Pytaniem: „Co konkretnie mogę uczynić, jeśli chcą uwolnić sią od tej postawy?” zajmiemy sią kiedy indziej.

WŻCh mówiąc o „ocenie” wyraża tym samym przekonanie, że życie, każdy dzień, każde przeżycie kryje w sobie wartość, którą można wprawdzie przeoczyć, ale można też przeczuć, wydobyć i ocenić. Chodzi więc o to, by ocenić dzień: odrzucić to, co bezwartościowe i z wdzięcznością przyjąć wszystkie wartości.

Termin „modlitwa odpowiedzialności” oznacza, iż examen nie jest jedynie samosprawdzaniem, nie jest monologiem, w którym analizujemy przebieg dnia, lecz dialogiem, na który składa się i milczenie, i słuchanie, i rozmowa. Examen jest odpowiedzią człowieka na pytanie, które stawia miłujący, szukający nas uważnie Bóg: „Adamie, gdzie jesteś?” Określenie miejsca, w jakim znajduje się człowiek przed obliczem Boga, dokonuje się w obszarze odpowiedzialności.

Określenie „rozważanie życia” mówi, że „przedmiotem” examen, o ile można tak powiedzieć, jest życie, całe moje życie, to, jak dalece wychodzę w nim naprzeciw człowiekowi i Bogu.

Examen rozumiany jako „modlitwa miłującej uwagi” mówi nam: tajemnica życia otwiera się jedynie przed tym, kto przeżywa je z miłością i uwagą. Spojrzenie na uwagę Boga uzdalnia do uważnej miłości.

  1. Próba zrozumienia „examen” w świetle pewnej historii

Spróbujemy teraz przybliżyć sobie znaczenie terminu „najważniejszy kwadrans Ignacego” posługując sią pewną historią. Przedstawiona w niej sytuacja nie jest mimo sformalizowania bardzo daleka od życia i może nam pomóc w zinterpretowaniu naszego terminu.

  1. Historia: Rocznica ślubu

W pierwszą rocznicą ślubu przyniósł jej jeszcze róże. W drugą był już w podróży służbowej. W trzecią – nie myślał o tym. W czwartą czekała jeszcze na to, że obudzi ją pocałunkiem. W piątą przejęła inicjatywą i upiekła ciasto. W siódmą było między nimi tyle obcości, że wydawało sią, że lepiej będzie o tym nie myśleć. W dziesiątą sam o tym pomyślał. Wie: tak dalej być nie może. Bierze wolny dzień w środku tygodnia i mówi do niej: „Słuchaj, znajdźmy dziś trochą czasu dla siebie”. Robi to, na co i ona, i on czekali już bardzo długo.

Wieczorem siedzą razem przy butelce wina. Potem biorą album ze zdjęciami i kartkują go tam i z powrotem. Zdjęcia z czasów, kiedy się poznali, z czasów naiwnego, nieobciążonego niczym i niewypróbowanego szczęścia. Wyjazd nad morze. Zajazd na wsi, w którym powiedzieli sobie „tak”. A potem szpital, w którym odwiedzał ją po pracy. Mama i tata z wózkiem. Wycieczka z przyjaciółmi. Wspomnienia pięknych, wspólnych przeżyć. Wzrasta atmosfera szczęścia, wdzięczności. Nie tyle wino, ile wspomnienie tak wielu sytuacji, w których im sią powiodło, w których byli dla siebie dobrzy, sprawiają, że są jakby podchmieleni radością. „Dziękuję!” – mówią to sobie słowami i bez słów.

„Dziękuję” jest szczere, ale to jeszcze nie wszystko, co mają sobie do powiedzenia. Wiedzą o tym dobrze. Nie chcą ukrywać przed sobą prawdy. I pojawiają sią nie tylko obrazy z dni dobrych, obrazy harmonijnego współżycia, pojawia sią nie tylko blask, ale i wiele cienia: wymyślania, że on wraca tak późno z pracy do domu. Ciągły przytyk, że jego mama lepiej panierowała sznycle i lepiej prasowała kołnierzyki. Wściekłe słowa, kiedy ona chciała raz wyjść wieczorem, a on chciał odpocząć po pracy. Intymny związek ze starą znajomą w połączeniu z karnawałem; zazdrość, podejrzenia… Niezbyt wiele zdjąć zachowało sią z tego okresu. Był zbyt mroczny. Wiele pozostało „na negatywie”. Wiele spraw pozostało w ukryciu. Życie w ciemni. To, co tam widać, nie jest ani jasne, ani promienne. Lecz oboje pragną dalej iść razem wspólną drogą. Wiedzą, że muszą właśnie teraz, w końcu, prawie że za późno, tak wiele z siebie wy rzucić – to wszystko, co pozostało między nimi niewypowiedziane, przytłumione, co tkwiło w ich związku niczym cierń. W atmosferze zaufania rodzi sią dar wzajemnej prawdomówności. Uświadamiają sobie, jak wiele życia i szczęścia ukryli przed sobą, żyjąc obok siebie zamiast ze sobą. Doświadczają, jak wielkim jest szczęściem móc ofiarować sobie dar pojednania, przebaczenia. Nowe i głębsze podziękowanie.

Mogą sobie znów swobodnie spojrzeć w oczy. Spojrzenia – chwile zawstydzenia i nadziei.

I jeszcze spojrzenie w przyszłość, na wspólne jutro: „Słuchaj, oby tak dalej! Nie ulegajmy kryzysowi. Wykuwajmy dalej nasze wspólne szczęście. – Tak, zobaczą, czy nie udałoby mi sią przejść w zakładzie do pracy na miejscu, żebym nie musiał tyle jeździć. Dobrze, parą groszy na miesiąc mniej, ale będziemy mieli czas dla siebie i dzieci”. Zostawi też ciągłe porównania z mamą i teściową. A ona nie będzie mu już wypominać, że mimo dobrej matury zrobił raczej mierną karierę zawodową. Mówią to sobie otwarcie. Mają nadzieję, że się uda. Zastanawiają się wspólnie, co mogą zrobić, żeby się powiodło, żeby mogli iść ze sobą przez życie. Otrzymali nowy impuls, nowe siły na następne dni i na lata, które są jeszcze przed nimi. Są prawie weseli, że przeszli przez tą doliną, ponieważ dzięki temu poczuli, czym jest szczyt. Tego wieczoru w środku nocy zajaśniał dzień.

  1. Ocena przydatności historii dla zrozumienia „examen”

Opowiedziałem tę historię i opowie-działem ją właśnie w ten sposób, ponieważ w jakimś stopniu obrazuje to, co Ignacy rozumie przez ogólny rachunek sumienia.

Pierwszą i najważniejszą rzeczą, jaką może nam ukazać ta historia, to fakt, iż w „examen” chodzi o spotkanie, o związek, a nie o wyliczanie czy przeliczanie dobrych i złych uczynków. Dary, których sią udziela lub też które się ukrywa, są ni mniej ni więcej tylko środkami wyrazu istnienia tego związku lub jego braku. Jakikolwiek związek, może rzeczywiście zaistnieć tylko tam, gdzie ludzie są wobec siebie całkowicie obecni, tzn. pragnący, czujący, myślący, pamiętający.

Spotkanie i związek bazują, przynajmniej częściowo, na swoistej uwadze, która towarzyszy życiu. Miłość jest zjawiskiem uwagi. Atmosfera miłującej uwagi jest tchnieniem, które daje życie każdej modlitwie, każdemu ćwiczeniu duchowemu.

Obok zawsze teraźniejszej, półświadomej, towarzyszącej nam stale uwagi, której wystarczy mrugnięcie, spojrzenie kątem oka, istnieje uwaga wyraźna – uwaga, której trzeba poświęcić dodatkowy czas, kiedy to człowiek patrzy prosto w oczy, otwarcie, miłująco, rozumiejąco, a niekiedy spuszcza wzrok ze wstydem i ze świadomością winy.

W tej atmosferze miłującej uwagi powstaje jakby spontanicznie wypowiadane pragnienie lub milcząca potrzeba ujrzenia wszelkiego dobra, które jeden wyświadczył drugiemu, z jednoczesną świadomością, że własne oczy często nie dostrzegają drugiego. Stąd prośba, by móc widzieć to, co jest.

Patrzeć na rzeczywistość taką, jaka jest! A więc nie rejestrować jej tylko powierzchownie, lecz odkrywać i oceniać od wewnątrz, od strony jej rzeczywistego znaczenia, sensu. Kosztować wartość życia i rozumieć jego język. Rozumieć znaki czasu. Chwytać bogactwo rzeczywistości w jej pełni i we wszystkich jej wymiarach: wszystko, co odbierają zmysły, co jest wartością dla serca lub ducha: szczęśliwe spotkanie, rozmowy, spojrzenia, które otworzyły nowe horyzonty czy też były podobne do gwiazd, które rozjaśniają ciemną noc. Patrzeć ze zdumieniem, jak własne życie wzrasta, rozwija się niczym roślina. Obserwować otwartymi oczyma czyjąś obecność przy własnych narodzinach. Doświadczać, że życie jest darem. Wyczuwać, że Bóg żyje we wszystkich rzeczach.

Kto patrzy w ten sposób, nie może być zwykłym gapiem, obojętnym widzem – musi wychwalać i dziękować, musi mówić i wyznawać, czym jest dla niego to, na co patrzy, ponieważ otrzymał jakiś nowy dar, mowę i zdolność do oddania w słowach tego, co widzi; musi z wdzięcznością przyjąć ten dar, potem oddając chwałę musi wyznać, jak dobry jest Ten, który daje życie, który sam jest życiem.

Prośba, by móc widzieć otrzymywane dobrodziejstwa, uważne spojrzenie na te dary i dziękczynienie za dar życia to trzy podstawowe poruszenia miłującej uwagi.

Równocześnie miłująca, a więc prawdziwa uwaga, kryje w sobie trzy inne poruszenia: pragnienie, by móc widzieć otwartymi oczyma, co sprzeciwia się miłości, ochocze spojrzenie na to oraz zawstydzone i błagalne zdanie się na miłosierdzie Boga.

Czasem, być może dopiero na skutek silnego odczucia ciężaru życia, wzmaga się w człowieku potrzeba realności. Duch ludzki żyje prawdziwym pokarmem, tzn. żyje dzięki temu, że widzi rzeczywistość taką, jaka jest. Dążenie do realizmu prowadzi poszukującego do tego, iż pragnie w zwierciadle swego sumienia zobaczyć także to, co negatywne. Nie zaciska oczu z obawy, że mogą wpaść w nie jakieś paprochy zła; patrzy oczyma szeroko rozwartymi ze strachu wobec zła, które się z dnia na dzień wydarza; jako skutek grzechu małe złośliwości, brak miłości, nieuwaga, wściekłe słowa, kłamstwa, oszustwa, obłudy, niepewności, błędy, słabości, wielkie zakłamanie egzystencji, nienawiść, śmierć.

Tego rodzaju wewnętrzne odczucie może sprawić, że oczy napełnią się łzami bólu spowodowanego stłamszeniem życia, może też pomóc człowiekowi przerażonemu własnym brakiem wrażliwości prosić o przemianę kamiennego serca, o „skruszenie”, o zawstydzenie, o uwrażliwienie. Takie pragnienie zawstydzenia i prośba o nie są częścią drogi ku przebaczeniu. Wrażliwe serce prosi o to, by do spotkania została przyłożona nie miara jego własnej słabości, lecz skala Bożej, przebaczającej miłości.

Oczywiście, spojrzenie dobrych, kochających oczu Boga sprawia, że dostrzeżenie własnych negatywów owocuje logicznie – w sensie logiki miłości – pragnieniem, postanowieniem prowadzenia nowego życia, odpowiadającego otrzymanemu przebaczeniu. „Postanowić poprawę przy Jego łasce” – mówi Ignacy.

U źródła tego skierowanego na przyszłość, na nowe życie, spojrzenia leży pragnienie znalezienia możliwości przemiany. Ten, komu przebaczono, wie, jak słabe jest jego poznanie, jak słaba jest jego wola, jak słaby jest w swoim działaniu. Dlatego prosi o jasne spojrzenie, które dostrzega, co powinien czynić; prosi o nowe, odpowiadające miłości gesty, słowa, postawy. Pragnie znaleźć „strategią miłości”, reguły gry dla nowego życia. Stara sią pozwolić woli Bożej, aby dokonała przemiany jego własnego chcenia.

To przygotowanie do chrześcijańskiej utopii można zakończyć aktem wdzięczności i nadziei, że to Pan jest tym, który będzie podtrzymywał dynamikę miłości. Kto przyłącza się do posłuszeństwa Syna, może z pewnością dziękować za to, że „już otrzymał” (Mk 11, 24) to, o co prosi w swym postanowieniu. Owoce ducha rosną na drzewie nadziei.

  1. Schemat

Schematyczne przedstawienie historii o rocznicy ślubu oraz jej oceny ujęte w punkty musiałoby wyglądać następująco:

  1. Prośba do Boga o umiejętność dostrzeżenia i przyjęcia Jego dobrodziejstw;
    Spojrzenie na dobrodziejstwa;
    Podziękowanie za dostrzeżone dobrodziejstwa;
  2. Prośba do Boga o dostrzeżenie swoich grzechów i uwolnienie od nich;
    Spojrzenie na grzechy;
           Podziękowanie za przebaczające uwolnienie przez Boga; zawstydzenie;
  3. Prośba do Boga o znalezienie nowej drogi chrześcijańskiego życia;
    Spojrzenie na możliwości przemiany własnej wolności, która jest
    warunkiem nowego postępowania;
    Podziękowanie w modlitwie nadziei, która jest pewna Bożej pomocy.

III. Jak i kiedy można odprawiać „ogólny sposób” rachunku sumienia?

  1. Różne metody modlitwy miłującej uwagi

Ignacy radzi zakończyć examen modlitwą „Ojcze nasz”. Spoglądając na ten „examen generale par excellence” możemy łatwo uwolnić się od niepokoju, jaki mógł wywołać powyższy schemat. W examen chodzi „tylko” o świadome poświęcenie pewnego czasu trzeźwej i miłującej uwadze. To sprawi, że podobnie jak w życiu rodzinnym, będzie się w nas kształtował osobisty styl modlitwy odpowiadający postaci naszego życia i naszej wiary, równie urozmaicony i równie zwyczajny jak samo nasze życie. Chodzi o to, by podchodzić do własnego życia jak do dzieła sztuki, które powstaje w procesie ścierania się spontaniczności i przyzwyczajenia; przypadku i ćwiczenia, w procesie kształtowania się ustawicznej, podświadomej i wyraźnej uwagi.

Czy w ramach modlitwy miłującej uwagi odmawiamy wolno w rytmie oddechu „Ojcze nasz”; czy tworzymy osobisty psalm; czy też pozwalamy, aby w jakiejś spokojnej chwili dzień przewinął się jak film przed naszymi oczami; czy zamieniamy jakąś pojedynczą sytuacją w przeźrocze, które wykorzystuje my do „medytacji nad obrazem”; czy próbujemy wyciszyć sią, ponieważ czuje my, że hałas i pośpiech wszystko w nas zagłuszają; czy rzucamy światło codziennej Ewangelii na wzloty i upadki dnia; czy pozwalamy, aby jakieś zdarzenie raz jeszcze rozebrzmiało, by dzień nie zakończył sią gwałtownym hamowaniem, lecz uspokojeniem tempa życia i spoczynkiem; czy przyglądamy sią, jak duchowa atmosfera porannej medytacji przesyciła z lekka, lecz wyczuwalnie atmosferą całego dnia; czy jak statek „spuszczamy parą” w nadziei, że wzbije sią w górą niczym kadzidło; czy przypominamy sobie, że „trzeba tylko jednego”; czy przyglądamy sią postaci patrona dnia i staramy sią zarazić od niego chorobą miłości; czy układamy list dziękczynny; czy kreślimy kontury dnia we własnym wierszu czy „złotej myśli”; czy zapisujemy kolejną stroną w naszym dzienniku; czy modlimy sią ulubionymi słowami; czy próbujemy świadomie przyjąć jakąś trudną sytuacją; czy analizujemy raz jeszcze jakieś ważne spostrzeżenie, światło, które zostało nam dane; czy po prostu czekamy w milczeniu; czy wykorzystujemy do wewnętrznej konfrontacji wiadomość z gazety czy listu, która nas poruszyła; czy staramy się być obecni bez słów w pełnej wyrazu postawie ciała; czy przygotowujemy się do spowiedzi lub rozmowy duchownej; czy przypominamy sobie, co było najważniejsze w czasie ostatnich rekolekcji i czego w zgiełku codzienności w żadnym wypadku nie chcielibyśmy zapomnieć; czy rozważamy swój studencki indeks i pytamy sią samych siebie, czy zdaliśmy egzaminy z człowieczeństwa i chrześcijaństwa; czy szkicujemy na popołudnie „chrześcijańską” strategią spotkań z ludźmi; czy udajemy sią do kogoś i po wściekłej kłótni próbujemy wszystkiego od nowa… – wszystko to może stać sią metodą modlitwy miłującej uwagi, modlitwy odpowiedzialności, oceny, rozważania życia, examen.

  1. Czas ogólnego rachunku sumienia

Z tego, cośmy dotychczas powiedzieli, wynika jasno, że rachunek sumienia towarzyszy człowiekowi półświadomie przez cały dzień. Niemal spontanicznie wypływa z głębi strumienia świadomości na powierzchnią refleksji, bowiem jednostki życia i jednostki czasu tworzą naturalną strukturą dnia: przed lub po rozmowie, przed lub po filmie, koncercie itd.

Ignacy pragnie, aby świadome ćwiczenie oczyszczało i wspierało ćwiczenie półświadome:

– rano: krótka refleksja przy wstawaniu, goleniu itd.,

– w południe: po posiłku 10-15 minut refleksji nad tym, co za nami i nad tym, co przed nami,

– wieczorem: krótka chwila przed pójściem spać.

Jeżeli będziemy zainteresowani owocem tego duchowego ćwiczenia, postaramy sią znaleźć metodą prób i błędów sposób i czas modlitwy, które są dla nas najlepsze. Spójrzmy więc, jaki rytm jest dla nas najbardziej korzystny, patrzmy, czy nie zakłóca go nierówny rytm naszego własnego serca… Czyż nie powinniśmy być wdzięczni za możliwość odczuwania prącej do przodu siły tego duchowego sposobu poruszania się: siły ćwiczenia, które według Ignacego ma być środkiem, stopniem na drodze znajdywania Boga we wszystkich rzeczach, we wszystkich wydarzeniach.

Tło – teologia „24-godzinnej modlitwy”

Filozofowie żyli w Tybindze nie tylko w czasach Hegla, Schellinga i Hölderlina, żyją tam i w czasach najnowszych. Świadectwo jednego z takich właśnie nowszych filozofów, wybitnego filozofa życia, można przeczytać nie tylko na kartce papieru, ale i wyryte w betonie: „Każdy dzień ma 24 godziny, ale – różnej długości! I to jest właśnie niebezpieczne!” Podpisano: „Pampelmus”.

Wyryta w betonie mądrość życiowa pana Pampelmusa mówi o tym, jak błędne jest myślenie: „Każdy dzień jest taki sam! Ma swoje 24 godziny i łatwo można dać sobie z nim radę!” Tak, byłoby to proste, gdyby dzień był tylko fizykalną jednostką miary. Ale dzień jest także jednostką psychologiczną, ludzką! Dlatego dzień, każdy dzień, jest i szeroki i długi, i wąski i cienki, śliski, zręczny, stromy i płytki, powierzchowny i głęboki, wyboisty, rozchwiany, kończący się w ślepej uliczce lub mający swój dalszy ciąg. – Każdy dzień ma 24 godziny, ale różnej długości i głębokości. I to jest w nim najbardziej interesujące i żywotne.

W ostatnim rozdziale właśnie to obserwowaliśmy oczami Ignacego. Mówiliśmy o modlitwie miłującej uwagi, modlitwie odpowiedzialności, oceny, ogólnego rachunku sumienia, „examen generale”, jak mówi Ignacy; a wszystko to oznacza być świadomym, że każdy dzień jest pełen życia, niepewności, szans, wartości i rzeczy bezwartościowych, nadziei i płycizn – pełen modlitwy.

W tym rozdziale chciałbym krótko nakreślić ramy teologiczne problemu, chciałbym pokusić sią o szybkie zagruntowanie płótna, na którym ma być narysowany obraz ogólnej i szczegółowej metody rachunku sumienia. Nie mając przed oczyma tego tła, mówilibyśmy o „psychotechnice”, a nie o miłującej uwadze, nie o życiu z wiary.

  1. Teologia

Modlitwa miłującej uwagi rozumiana w sensie teologicznym to przekładanie teologii stworzenia, grzechu, odkupienia, zesłania Ducha Św. i nadziei eschatologicznej na język chrześcijańskiej codzienności. Główne motywy teologiczne w dogmatyce można odkrywać we własnej melodii życia. Podstawowe tematy z podręczników trzeba odnajdywać w księdze życia. Inaczej mówiąc: w modlitwie miłującej uwagi chodzi o to, aby ograniczać dogmatyczne super-ego – a któryż grzesznik go nie posiada – z korzyścią dla żywej wiary. Chodzi następnie o to, aby żywiołowe, antydogmatyczne sub-ego wzrastało ku Ja miłości.

  1. Stary Testament

Stary Testament bardzo dobitnie świadczy o tym, że wierni Żydzi i starotestamentalni pisarze znali na swój sposób modlitwę miłującej uwagi. Czymże innym jest Stary Testament, jak nie próbą oceny historii własnego narodu ze wszystkimi jego wzlotami i upadkami, jego wielkością i małością; jak nie próbą zrozumienia, że historia ta jest darem Jahwe, czasem, który Bóg poświęca swojemu ukochanemu narodowi?! Czymże innym jest Stary Testament, jak nie wspólną modlitwą odpowiedzialności, jak nie próbą usłyszenia Jahwe w historii i dania Mu czynnej odpowiedzi?!

To samo, tyle że zabarwione bardziej osobiście, wyrażają we wspaniały sposób liczne Psalmy. Modlący się wnosi do rozmowy ze swoim bliskim, a zarazem dalekim Bogiem potrzeby i radości swojego życia i swojego narodu, dziękuje, płacze, krzyczy, przeklina, korzy się i cieszy. Pisać samemu psalm swego życia, modlić się nim – oto ocena w najlepszym sensie tego słowa.

  1. Nowy Testament

Spoglądając na modlitwę miłującej uwagi w świetle Nowego Testamentu, widzimy, iż jest tam mowa o modlitwie trzeźwości. Pomyślmy o licznych porównaniach, w których pierwsi chrześcijanie i my wraz z nimi jesteśmy wzywani, byśmy byli gotowi wśród nocy nadzień Pana, byśmy nabrali oliwy do lamp, byśmy nie dali się zaskoczyć we śnie lub przez sen.

Ta czujność oznacza jednocześnie bycie wrażliwym na znaki czasu. Sam Jezus wzywa swoich słuchaczy, by rozpoznawali znaki czasu, by odczytywali i rozumieli język, którym przemawiają wydarzenia życia, rzeczy dziejące się wokół nich:

„Mówił także do tłumów: Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: »Deszcz idzie«. I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: »Będzie upał«. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?” (Łk 12, 54 5-7).

Jezus wymaga od nas, byśmy potrafili wyjaśniać znaczenie nie tylko pogody meteorologicznej, ale także pogody czasu i własnego serca.

Rozważając modlitwą miłującej uwagi w świetle postaci Pawła, możemy mówić o postępującym „przechrystusowieniu” całego życia. Odkąd cały człowiek został od korzeni stworzony na nowo, odkąd zaszczepiono go niczym nową latorośl, trzeba to nowe życie pielęgnować i pozwolić mu wzrastać. Trzeba je podlewać i chronić, aby osiągnęło swoją dojrzałą postać, aby przyniosło w mowie, myśli i czynach owoce Ducha: miłość, dobroć, przyjaźń, otwartość, cierpliwość.

  1. Duchowość ignacjańska

Gdy w końcu rozważamy rachunek sumienia na tle pobożności ignacjańskiej, możemy powiedzieć, że examen jest rodzajem codziennych „Ćwiczeń”, kontynuacją po-szczególnych dni rekolekcji za pomocą innych, codziennych środków.

Psycholog Albert Görres pisze o tym bardzo trafnie w swoim artykule „Rachunek sumienia wg metody św. Ignacego Loyoli”, który ukazał się w „Geist und Leben” w 1956 roku:

„Ćwiczenia stopniowo rozwijają »logique du coeur« (logikę serca) Ewangelii, egzystencjalną logikę poruszanej przez ducha wolności, która staje się czymś wewnętrznym wobec swojego ukierunkowania nadanego jej przez naturę i łaskę. Treści rozwijane w poszczególnych etapach « Ćwiczeń«  muszą jednak być przekazane codzienności w pewnej kwintesencji doświadczenia. … Na przykładzie pierwszych z pięciu punktów rachunku sumienia można pokazać, że nie jest on niczym innym, jak przystosowaną do codzienności kwintesencją »Ćwiczeń«, medytacyjną summą mającą objąć jednym spojrzeniem ich główne wątki”(1)

Ignacy rozpoczyna „Ćwiczenia Duchowe” zdaniem: „Ćwiczenia Duchowne służące do przezwyciężenia samego siebie i do uporządkowania swego życia – bez kierowania sią jakimkolwiek przywiązaniem, które byłoby nieuporządkowane” (CD 21). Pomocą do tego ma być właśnie ćwiczenie ogólnego i szczegółowego rachunku sumienia.

Modlitwa miłującej uwagi omawiana w świetle „Kontemplacji pomocnej do uzyskania miłości” nie jest niczym innym jak wsłuchaniem sią serca w to, w czym można znajdywać Boga: w słowach Pisma Św., w spotkaniach, w wewnętrznych poruszeniach, w bólu, w ucisku, w strapieniu, w stresie, w grzechu, we wszystkich rzeczach.

tłum. T. Grodecki SJ

Willi Lambert SJ, Die wichtigste Viertelstunde des Ignatius. Sinn, Methode und Hintergrund der „allgemeinen Gewissensprüfung” nach Ignatius, Korrespondenz zur Spiritualität der Exerzitien 38, 4/5 1978.

Willi Lambert SJ, Najważniejszy kwadrans Ignacego, Kraków 1992. Tekst zamieszczony za zgodą Wydawnictwa WAM. Wszystkie prawa zastrzeżone.

[czytaj więcej]