Słowo to bowiem jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić. Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, zachowywać Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon cudzym bogom, służąc im – oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu. Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać przodkom twoim: Abrahamom, Izaakowi i Jakubowi (Pwt 30, 14-20).

1. Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz?

Pierwszym zasadniczym powołaniem człowieka, będącym fundamentem wszystkich innych ludzkich wyzwań, jest powołanie do życia. Jesteśmy najpierw powołani, by nasze życie przeżyć uczciwie, dojrzale, w miłości i wolności. Ponieważ dzisiejsza cywilizacja lekceważy życie, tym ważniejsze wydaje się podkreślenie, iż godne, dobre i mądre ludzkie życie to pierwsze zadanie człowieka.

Wiele dziedzin naszej cywilizacji naznaczonych jest dzisiaj cieniem śmierci. Chłód w relacjach międzyludzkich, obojętność na cierpienie, rozbicie rodziny, brak wrażliwości na problemy dzieci, chciwość pieniądza, stosowanie przemocy, zażywanie narkotyków, alkoholizm, nadużycia seksualne, wykorzystywanie nieletnich, aborcja – oto najczęstsze przejawy „cywilizacji śmierci”, z którymi spotykamy się na co dzień w różnej formie. Wbrew tym wszystkim negatywnym tendencjom naszej cywilizacji winniśmy podkreślać piękno i dobro ludzkiego życia. Jakże często człowiek współczesny zachwyca się maszynami, które sam produkuje, a nie jest w stanie podziwiać cudu własnego życia.

Szczególnie młodym ludziom trzeba ukazywać ich pierwsze powołanie: powołanie do życia. Jest rzeczą paradoksalną, iż wielu z nich „czuje się” powołanych do wielkich i ważnych zadań życiowych, a jednocześnie z lekceważeniem traktuje swoje życie. Nie można dokonywać ważnych rzeczy, jeśli nie doceni się własnego życia. Każde powołanie życiowe: małżeńskie, kapłańskie, zakonne, pełnienie określonych funkcji społecznych i wspólnotowych zakłada, iż człowiek ceni swoje życie, cieszy się nim i umie nim mądrze kierować. Aby jednak dzielić się własnym życiem z innymi, winniśmy najpierw nauczyć się cenić własne.

Wobec cywilizacji, która lekceważy życie, trzeba nam często sięgać po Psalm 8, który jest jednym z najpiękniejszych hymnów o człowieku. W czasie medytacji chciejmy słowami tego Psalmu prosić o łaskę podziwu i wdzięczności za dar życia. Prośmy o świadomość piękna i dobra każdego ludzkiego istnienia. Razem z Psalmistą z zachwytem sławmy Boga za dar życia:

O Panie, nasz Boże,
jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!
Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa. […]
Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców,
księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził:
czym jest człowiek, że o nim pamiętasz,
i czym – syn człowieczy, że się nim zajmujesz?
Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich,
chwałą i czcią go uwieńczyłeś.
Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich;
złożyłeś wszystko pod jego stopy:
owce i bydło wszelakie,
a nadto i polne stada,
ptactwo powietrzne oraz ryby morskie,
wszystko, co szlaki mórz przemierza.
O Panie, nasz Panie, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej
ziemi (Ps 8, 1-2. 4-10).

2. Doświadczenie Boga Ojca dającego życie

To miłość Boga stwarza i nieustannie podtrzymuje życie każdego z nas. Dzięki niej możemy doświadczyć, iż nasze życie jest ważne i potrzebne. Nikt z ludzi nie może powiedzieć, iż jego życie jest bezsensowne. Sam Bóg swoją odwieczną i bezinteresowną miłością nadaje sens naszemu życiu. Sens życia w ostatecznym znaczeniu nie zależy więc od sukcesu zawodowego, wieku, zdrowia, poprawności moralnej. Najbardziej upadłe, grzeszne, zranione i zagubione ludzkie życie nie przestaje mieć sensu, ponieważ Bóg je stworzył z miłości i z miłości podtrzymuje. Bóg nie chce śmierci grzesznika. Pragnie jego nawrócenia i życia: Czyż tak bardzo miałoby mi zależeć na śmierci występnego – wyrocznia Pana Boga – a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył? (Ez 18, 23). Ponieważ Bóg pragnie szczęścia człowieka, dlatego kieruje do niego radykalny nakaz: Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, zachowywać Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił.

Ponieważ Bóg kocha każde ludzkie życie, nikt nie ma prawa pogardzać własnym życiem. Nikt też nie ma prawa niszczyć życia innych. Życie nie przestaje mieć sensu także wówczas, kiedy sami z różnych powodów przeżywamy jego bezsens, jakąś „pustkę egzystencjalną”. Zawsze jednak możemy „wybrać życie”, możemy doświadczyć, że ono ma sens, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.

W niniejszej medytacji prośmy, byśmy doświadczyli, iż Bóg dzieląc się swoją miłością, daje, podtrzymuje i pielęgnuje każde ludzkie życie. Wsłuchajmy się z uwagą w słowa Proroków mówiących o wielkiej trosce Boga o życie każdego z nas: Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię (Jr 1, 5). Jak kogoś pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę; […] w Jerozolimie doznacie pociechy (Iz 66, 13). Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną (Iz 49, 16).

Doświadczenie miłości Boga dającego życie pozwoli nam odkryć prawdziwą wartość naszej egzystencji i natchnie odwagą do życia w najtrudniejszych jego okresach. Prośmy, byśmy mieli głęboką świadomość celu i sensu życia także w chwilach słabości, ułomności i grzechu; bo choć grzech oddala nas od Boga, a przez to uderza w nasze życie, to jednak nie niszczy całkowicie jego sensu i celu. Przebaczająca miłość Boga sprawia, iż możemy na powrót doświadczać Jego miłości i odzyskać radość życia.

3. Odpowiedzialność za życie

Odprawianie Ćwiczeń duchowych służy temu, byśmy odkrywszy cel i sens własnego życia – mogli się nim w pełni cieszyć i dzielić z innymi. W ten sposób służymy Bogu i oddajemy Mu cześć. Rekolekcje są swoistym rachunkiem sumienia z naszego podejścia do własnego życia. Poprzez przedłużoną modlitwę, rachunek sumienia, osobistą refleksję, kierownictwo duchowe będziemy pytać siebie: Jaki jest mój stosunek do życia? Co tak naprawdę wybieram: życie czy śmierć? Jeżeli wybieramy uleganie naszym namiętnościom: nieuporządkowanym ambicjom, chciwości pieniędzy, zmysłowości, wewnętrznemu lenistwu, tym samym wybieramy śmierć. Bóg przestrzega każdego z nas: Jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon cudzym bogom, służąc im – oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie.

Nie mamy prawa poświęcać własnego życia dla zdobycia względnych, przemijających wartości: kariery, sławy, pieniędzy, przyjemności, ludzkiego uczucia. Wśród wartości ofiarowanych nam przez Boga życie jest wartością najwyższą. Nie możemy zamienić go na cokolwiek innego. Jeżeli natomiast wybieramy Boga, Jego miłość, a wraz z nią Jego przykazania, wówczas wybieramy życie. To źródło życia. Prośmy Boga, aby rekolekcje udzieliły nam odpowiedzi na pytanie, jak kochać nasze życie miłością ofiarną i uporządkowaną. Jak trudzić się dla naszego życia i życia tych, których kochamy? Jeżeli wejdziemy w Ćwiczenia duchowe wielkodusznie i z hojnością wobec Boga, pozwolą nam one odkryć życie jako łaskę. Wraz z nią odkryjemy także nasze życiowe zadania i podejmiemy za nie odpowiedzialność.

4. Zrezygnować ze statusu ofiary

„Ze wszystkich części ciała – pisze Josif Brodski, laureat Literackiej Nagrody Nobla – najbardziej trzeba czuwać nad palcem wskazującym, ponieważ on wytyka cudzą winę. Niezależnie od nędzy swojego położenia proszę nie winić nikogo i niczego. Proszę nie winić: historii, państwa, zwierzchników, rasy, rodziców, fazy księżyca, dzieciństwa, treningu czystości. Repertuar jest tyleż obszerny co nudny, już więc jego obszerność i nuda powinny dostatecznie odstręczyć rozumną istotę od czerpania z niego satysfakcji. Z chwilą, gdy obarczymy coś lub kogoś winą, podważamy własną determinację do zmian. W końcu status ofiary ma swoje uroki: zjednuje współczucie, zaskarbia podziw” – dotyczy to całych narodów, całych kontynentów, jak też pojedynczego człowieka.

Odpowiedzialność za życie rozpoczyna się od rezygnacji ze „statusu ofiary” z użalania się i wiecznego płakania nad sobą czy swoim nieszczęściem. Wytykanie ludziom ich winy jest znakiem, że nie przyjęliśmy jeszcze pełnej odpowiedzialności za nasze życie. Doświadczenie szczęścia zawsze wiąże się przede wszystkim z naszym zaangażowaniem i wolnością. Trzeba nam brać odpowiedzialność za takie życie, jakie ono jest w danej chwili, niezależnie od zranień, krzywd i trudnych warunków, w jakich żyliśmy czy żyjemy. Prośmy Boga, byśmy umieli rezygnować ze złego używania palca wskazującego. Świadomi obecności Boga w naszej modlitwie pytajmy siebie samych: Czy nie przerzucam odpowiedzialności za moje nieszczęście na bliźniego? Czy nie przyjmuję statusu ofiary?

5. Pokonać podejrzliwość

Człowiek, który chce prawdziwie cieszyć się swoim życiem, musi zaufać Bogu, ludziom i własnemu życiu. Bez zaufania nie da się żyć. Jednak by móc zaufać, trzeba najpierw zauważyć własną nieufność i podejrzliwość, przyjąć je jako ranę, wyznać przed Bogiem i prosić o wewnętrzne uleczenie.

Jeżeli podejrzliwość i nieufność nie zostają pokonane, rosną wraz z człowiekiem. Nieufność jest jedna. Nieufność dziecka wobec rodzica z upływem lat staje się nieufnością rodzica wobec dziecka. Podejrzliwość podwładnego wobec przełożonego z czasem staje się podejrzliwością przełożonego wobec podwładnych.

Nieufność i podejrzliwość ludzka jak cień padają także na samego Boga. To właśnie z powodu naszej podejrzliwości w chwilach trudnych rodzą się pełne nieufności pytania: Czy Bóg może mi przebaczyć tak ciężkie grzechy? Czy Bóg mnie kocha, skoro tak bardzo cierpię? Czy naprawdę Bóg jest miłością, jeżeli na świecie jest tyle męki i cierpienia? Czy istnieje Boża sprawiedliwość, jeżeli tak okrutnie cierpią niewinne dzieci? Nasza nieufność wobec Boga może ujawniać się także w chwilach powodzenia. Mogą wówczas rodzić się w nas pytania: Czego Pan Bóg zażąda ode mnie za to dobro i szczęście, którego doświadczam? Jaki krzyż ześle mi później?

Pytajmy się w obecnej medytacji: Czy nie rodzą się we mnie te lub tym podobne wątpliwości? Jak sobie na nie odpowiadam? Czy rozmawiam szczerze o nich z Bogiem? W bezpośrednim dialogu chciejmy wyznać odruchy nieufności wobec Boga i ludzi, prosząc o Boże przebaczenie. Postawa zaufania wymaga od nas przezwyciężenia podejrzliwości. Jeśli bowiem poddajemy się zwątpieniu, wówczas wszystko, co przyjmujemy i dajemy Bogu, zostaje nim zatrute.

Podejrzliwość, którą objawiamy w relacji do Boga i bliźnich, ujawniamy także w stosunku do własnej osoby. Wielu młodych ludzi nieustannie podejrzewa siebie o złe zamiary i złe intencje. Nie potrafią żyć w pokoju i radości, ponieważ ciągle muszą walczyć z obawami, zbytnią troską o siebie i swoją przyszłość. Podejrzliwość każe im nieraz stawiać sobie niemal nieludzkie wymagania, całkowicie ich przerastające. Człowiek nieufny czuje się ciągle zagrożony i wewnętrznie rozbity. Nieustannie żyje w napięciu i przyjmuje postawę bojownika. Musi bronić swoich „zagrożonych obszarów”, gdyż w każdej chwili ktoś może mu zagrozić.

Podejrzliwość wobec siebie i Boga uniemożliwia nam prawdziwe doświadczenie wiary. W podejrzliwości człowiek nie umie przyjmować bezinteresownego daru. Usiłuje natychmiast za niego płacić i wynagradzać. W konsekwencji nasze relacje z Bogiem naznaczone zostają interesem, a życie duchowe staje się wielkim handlowaniem z Bogiem. Wydaje się nam wówczas, iż za wszystko Bogu trzeba zapłacić i wszystko sobie u Niego wykupić. Kiedy nie umiemy bezinteresownie przyjmować darów, nie umiemy ich też bezinteresownie ofiarować. Nieufność i podejrzliwość są wrogami bezinteresowności.

Pytajmy siebie o naszą nieufność i podejrzliwość. Nierzadko ujawniają się one najpierw wobec naszych najbliższych. Ile jest podejrzliwości we mnie wobec osób, z którymi żyję na co dzień: rodziców, męża-żony, dzieci, sąsiadów, przełożonych, podwładnych? Pytajmy, jak bardzo podejrzliwość nadszarpnęła nasze więzi z bliźnimi, z Bogiem? Jak bardzo wpłynęła na nasze poczucie słabości, niewiarę we własne siły? Jakże często z nieufnością patrzymy na każdy autorytet sądząc, że dąży on przede wszystkim do wykorzystania nas, ograniczenia i zniewolenia. W naszym społeczeństwie jest też ogromnie dużo podejrzliwości wobec ludzi Kościoła. Wielu sądzi, że Kościół, głosząc normy moralne, kieruje się nieczystymi motywami: szuka władzy, wpływów, interesów, pieniędzy…

Prośmy Boga, byśmy mogli dostrzec naszą nieufność i podejrzliwość, wyznać je przed Nim i pokonać w naszych sercach.

Fragment książki Uzdrowienie z poczucia krzywdy (Kraków 2012), zamieszczony za zgodą Wydawnictwa WAM. Wszystkie prawa zastrzeżone.

[czytaj więcej]