Nie podaję wam tu, najmilsi, nowego przykazania. Jest to nakaz istniejący od dawna, znany wam od samego początku jako nauka, którą już słyszeliście. A jednak jest to także nowe przykazanie. Jego cała prawda okazała się po raz pierwszy w Nim i w nas. Znikają bowiem już ciemności i ukazuje się światłość prawdziwa (1 J 2,7-8).

Człowiek, który zadowala się dziesięcioma przykazaniami jest jak osoba czytająca książkę przy świecy, podczas gdy w domu ma od dawna elektryczność. Większość przykazań, jakie znamy ze Starego Testamentu to zakazy i niektórym wydaje się, że wystarczy nie robić tego, czego zakazują, aby dostąpić życia wiecznego. Czy w świetle Ewangelii, gdy znikają ciemności i ukazuje się światłość prawdziwa, nie należałoby rozumieć dziecięciu przykazań trochę inaczej – jako zadań do wykonania, misji do spełnienia?

Pewien mężczyzna ryzykował życiem, skacząc do wzburzonej rzeki, by uratować tonącego chłopca. Kiedy ten doszedł do siebie, powiedział mężczyźnie: „Dziękuję, że uratował mi pan życie”. Mężczyzna wziął chłopca w ramiona i rzekł: „Staraj się pokazać swoim życiem, że warto było je uratować”.

Chrystus uratował życie każdemu z nas i pragnie, abyśmy uczynili nasze życie tak wartościowym, aby nikt nie miał wątpliwości, że warto było je ocalić. To nasze życiowe zadanie, honorowa misja. Nie kradnij, nie cudzołóż, nie zabijaj, nie mów fałszywego świadectwa…, to tylko program minimum z jakiego żaden wdzięczny za ocalenie człowiek dumny być nie może.

Przyjrzyjmy się kolejnym przykazaniom, rozświetlonym światłem Nowego Przymierza. Zakazy i nakazy, istniejące od dawna, stają się tutaj misją wypływającą z głębi serca ocalonego przez Jezusa Chrystusa człowieka.

Nie będziesz miał innych Bogów to znaczy, że nikt inny prócz Boga nie może zajmować w twoim życiu pierwszego miejsca, nawet osoba, którą bardzo kochasz. Ani współmałżonek, ani rodzice, ani dzieci. Pierwsze przykazanie w świetle Ewangelii można by sformułować: Postaw Boga na pierwszym miejscu.

Nie używaj imienia… to nie powołuj się na Boga dla uzasadnienia swoich wątpliwych moralnie czynów, swoich poglądów politycznych, słów raniących innych ludzi. Nie powołuj się na Bogu osądzając ludzi, złorzecząc im, narzekając. Nie mieszaj Boga we własne deklaracje bez pokrycia. To drugie przykazanie mogłoby dzisiaj brzmieć: W imieniu Boga wymawiaj tylko takie słowa, za którymi idą czyny pełne miłości.

Każdy dzień jest święty i powinniśmy go szanować jak czas podarowany nam przez Boga, czas błogosławiony, kolejna okazja do wielbienia Boga za wszystko co nas spotyka. Przypomnij sobie o tym szczególnie w niedzielę i dziękuj Bogu za cały miniony tydzień a jednocześnie przygotuj się na świętowanie kolejnego tygodnia. Po to Pan Bóg dał niedzielę, aby człowiek kończył i rozpoczynał każdy tydzień modlitwą. Dziękuj Bogu za każdy dzień – szczególnie w niedzielę.

Czcij ojca i matkę to znaczy okazuj wdzięczność tym, którzy dali ci życie i wychowali cię. Nie wystarczy odczuwać wdzięczność, trzeba ją okazywać.

Nie zabijaj, nie oceniaj, nie potępiaj, nie rań. Twórz więzi, buduj relacje, wspieraj potrzebujących. Podnoś na duchu tych, którzy nie mają sił i motywacji do życia. Pocieszaj strapionych. Ratuj zagrożonych nawet z narażeniem własnego życia. Streszczając: Podnoś na duchu strapionych i ratuj tych, których życie jest zagrożone.

Nie cudzołóż. To przykazanie, podobnie jak większość innych przykazań, sformułowane jest negatywnie, w formie zakazu. Gdybyśmy chcieli powiedzieć to samo w formie pozytywnej, usłyszelibyśmy zaproszenie skierowane do każdego człowieka, dla którego miłość jest najwyższą wartością: bądź wierny w miłości.

Podobnie z przykazaniem nie kradnij. To zbyt mało dla chrześcijanina. Nie tylko nie pozbawiaj innych ich własności ale dziel się z innymi tym, co masz.

Nie mów źle o innych to jedynie plan minimum. Jeśli nic dobrego nie możesz powiedzieć o jakiejś osobie, to po prostu zamilknij. A przykazanie w świetle Ewangelii powinno brzmieć: Mów o innych jedynie rzeczy dobre i prawdziwe.

Nie pożądaj żony bliźniego… Nie rób nic, co mogłoby osłabić więź między małżonkami, co mogłoby zniszczyć rodzinę. Uwaga teściowe! Czy jesteście tego świadome, jak łatwo zgrzeszyć przeciwko temu przykazaniu? Dzisiaj, dziewiąte przykazanie moglibyśmy sformułować: Pomagaj innym, aby byli szczęśliwi we własnej rodzinie.

Bądź wdzięczny Bogu za wszystko, co posiadasz i kim jesteś. Nie zazdrość innym talentów, bogactwa, sławy… To dziesiąte i ostatnie przykazanie ze Starego Testamentu – nie pożądaj żony bliźniego swego, ani żadnej rzeczy, która jego jest – rozświetlone promieniami Ewangelii, należy rozumieć jako zaproszenie do miłości siebie samego, do wdzięczności Bogu za to, że stworzył nas takimi, jakimi jesteśmy. To zaproszenie do szczęścia, którego źródłem jest Bóg a nie stworzenia.

Dziesiąte przykazanie – nie pożądaj – odbiega nieco od pozostałych. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie wnosi nic nowego, że jedynie rozwija to, co zostało już powiedziane w przykazaniu: „nie kradnij”, „nie cudzołóż”.

A jednak w tym dziesiątym przykazaniu jest pewna nowość. To przykazanie przerasta prawo. Nie mówi o postępowaniu człowieka lecz o pragnieniu jego serca, chociaż jak wiemy nie jest w zwyczaju prawa zajmowanie się ludzkimi pragnieniami.

Mamy tu do czynienia z niezwykłą aktualnością dziesiątego przykazania. Przestrzeganie prawa – jak najbardziej, ale to za mało. Dobre postępowanie – jak najbardziej, ale to nie wystarcza. Trzeba sięgnąć do ludzkiego serca, do istoty prawa, do sensu norm i reguł. Nie wolno kraść, nie wolno cudzołożyć – to już zostało w prawie powiedziane. Teraz prawo mówi nam coś o wiele bardziej istotnego. Zewnętrzne posłuszeństwo prawu nie wystarcza. Dobre postępowanie to jeszcze nie wszystko. Nie tylko masz nie brać żony bliźniego swego; nie powinieneś jej nawet pragnąć; nie powinieneś pożądać jej w twoich myślach. Nie tylko masz nie kraść, nie powinieneś nawet zazdrościć innemu tego co posiada.

To twoje pragnienia, pożądania twojego serca, sprawiają, że przekraczasz prawo. Jeśli ci powiem: „nie kradnij”, a ty pragniesz z całego serca ukraść, to jesteś jak Ewa wpatrzona w owoc na drzewie poznania dobra i zła. Pożądany przedmiot wydaje jej się piękny, dobry do zjedzenia i z minuty na minutę coraz bardziej ciekawy. Myśląc w ten sposób, Ewa już go zerwała. Nawet jeśli by nie zerwała go fizycznie i tylko powtarzałaby w swoim sercu „ah, jaki on piękny, jaki smakowity, byłabym z nim szczęśliwa”, to w rzeczywistości i tak przekroczyłaby zakaz. Ewa mówiąc, że jest dobry, piękny, smakowity i że go pragnie, mówi jednocześnie, że Bóg jest zły, że Bóg jest wrogiem ludzkiego szczęścia.

Jeśli nie pożądam, nie pragnę wbrew drugiemu człowiekowi, to jednocześnie uznaję, że prawa drugiego człowieka nie są mniej ważne od moich. Dziesiąte przykazanie, rozbija nasz egocentryzm, nasze egoistyczne zapatrzenie się w siebie. Otwiera nas na prawa drugiej osoby oraz na naszą zdolność obdarowywania drugiego i rezygnacji z siebie samych.

Dziesiąte przykazanie zawiera w sobie tę samą naukę jaką słyszeliśmy w Kazaniu na Górze. Jeśli pożądasz żonę bliźniego twego, to tak jakbyś z nią cudzołożył. Jeśli zazdrościsz komuś bogactw, sławy, powodzenia, to tak jakbyś okradał go lub pozbawiał go dobrego imienia.

Wielu faryzeuszy było głuchych na to przykazanie. Trzymali się tylko litery prawa. Z pod władzy takiego prawa Chrystus chce nas uwolnić. Każda reguła, której sensu nie znamy – zniewala. Kto kocha, ten przykazania ma wyryte w sercu. Jego pragnienia nie ranią a jego czyny zmieniają świat na lepszy.

10 PRZYKAZAŃ

I. Postaw Boga na pierwszym miejscu.
II. W imieniu Boga wymawiaj tylko takie słowa, za którymi idą czyny pełne miłości.
III. Dziękuj Bogu za każdy dzień – szczególnie w niedzielę.
IV. Okazuj wdzięczność tym, którzy dali ci życie i wychowali cię.
V. Podnoś na duchu strapionych i ratuj tych, których życie jest zagrożone.
VI. Bądź wierny w miłości.
VII. Dziel się z innymi tym, co masz.
VIII. Mów o innych jedynie rzeczy dobre i prawdziwe.
IX. Pomagaj innym, aby byli szczęśliwi we własnej rodzinie.
X. Bądź wdzięczny Bogu za wszystko, co posiadasz i kim jesteś.

Dziesięć przykazań, tak jak je sformułowałem, to dziesięć zadań jakie pragnę wypełnić, aby udowodnić sobie i innym, że warto było mnie ocalić. Jeśli mi się to czasem udaje, to tylko dlatego, że mam je cały czas przed oczyma (Pwt 6, 6-9) i nie przesłaniają mi one miłosiernego, przebaczającego po siedemdziesiąt siedem razy, Chrystusa. Mimo, że wszystko streszcza się w przykazaniu miłości, to każdy z nas potrzebuje dodatkowych wskazówek na drogę, konkretnych zadań, aby dostrzec w Dziesięciu Słowach przekazanych nam przez Mojżesza – prawdziwe Światło.

Publikacja tekstu za zgodą autora.

[czytaj więcej]